poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Kardach approves?

Jako, że Jacek Kardaszewski, prominentny teoretyk nacjonal-socjalizmu i pies na korwinistów, ostatnio na fejsie zadeklarował, że DOCHÓD GWARANTOWANY MUSI BYĆ, bo inaczej nie ma wolności minimalnej... (sic!) ... to przypomniałem sobie o krótkim tekście, jaki napisałem w 2008 r., opisującym rozwiązanie ustroju gospodarczego w tym kierunku właśnie, ale kompatybilne z libertariańskim państwem-minimum. Enjoy!




Chodzi o to, by wpuszczac imigrantow do pracy, bez zadnego prawa do zasilkow, bez prawa do osiedlania sie, zajmowania stanowisk publicznych itd. po prostu bez szans na uzyskanie obywatelstwa. Obciazac ich pensje wylacznie podatkiem plaskim 20%. Rodzimi przedsiebiorcy z kolei nie placiliby zadnych podatkow doch. ani VATu/akcyzy, tak samo jak rodzimi pracownicy - tutaj pelen liberalizm, panstwo-minimum.
ALE
z podatku placonego przez imigrantow finansowana byłaby renta narodowa (:lol:), wyplacana kazdemu Polakowi (:lol:) - czyli nie typowy zasiłek socjalny, tylko natychmiastowy transfer pieniędzy, angażujący minimalną ilość urzędników.

I teraz patrzcie.
Przyjeżdżają Ukraińcy, Turcy, beżowi, śniadzi, skośnoocy - i zapierdalają na nas, a my żyjemy jak królowie. Przemysł i usługi kwitną, bo produkty tanie (tania siła robocza, brak podatków), Polacy masowo otwierają własne firmy, korzystające z siły roboczej imigrantów i zalewają produktami rynki.
Problem tylko byłby z rosnącą ilością imigrantów bez żadnych praw obywatelskich - no ale starożytni Spartanie i na to mieli sposoby, wystarczy potem z części podatku płaconego z pensji imigrantów dofinansować prywatne agencje ochrony, by pacyfikowały zbyt sfrustrowanych beżowych itp.



Prawda, że błyskotliwe? Dochód gwarantowany jest - renta narodowa, na którą pracują imigranci. Motywacja do zarabiania dla bardziej ambitnych jest? Jest. Gospodarka musi być całkowicie zderegulowana pod tym względem. Kto nie chce zarabiać kroci - zadowala się rentą narodową. Podejrzewam, że ludzie masowo by rezygnowali z pracy i system stanąłby na krawędzi bankructwa, więc trzeba by podatek od konsumpcji luksusowej wprowadzić, by burżuje, co mają jeszcze czelność prowadzić własne firmy, ponosili dodatkowy koszt przywileju, dzięki któremu mogą kupować więcej od innych.
I tyle. Prawdziwy socjaliberalizm, a nie jakieś dziadostwo!