środa, 12 maja 2010

Dlaczego prezydentem winien być Korwin?

Oto odpowiedź:



I parę moich odpowiedzi na popularne wątpliwości:

Jasne że trzeba ograniczać obciążenia fiskalne, ale bez przesady, jakaś solidarność społeczna musi być.


ot, po prostu, musi być i już, bo tak!
wg tej logiki, solidarność społeczna = przyzwolenie by okradano wydajnych, pracowitych, pomysłowych, rzutkich, przedsiębiorczych.
Niestety, krótkowzroczni solidaryści nie dostrzegają, że to dzięki wydajnym, pracowitym, pomysłowym, rzutkim i przedsiębiorczym w ogóle mają co do michy wsadzić, i to bynajmniej nie z powodu ich dobroduszności, tylko z egoistycznej żądzy zysku. Pogoń za zyskiem = dobrobyt, a nie jakieś mrzonki o 'solidarności' czytaj dokarmianiu robactwa.

No bo co zrobić z osobami niezaradnymi życiowo, alkoholikami, inwalidami itp.? Pacjent pisał o filantropii - jak to sobie wyobrażasz , jak w latach dwudziestych XX wieku, ochronki dla dzieci i miska zupy? Pomoc dla takich osób musi być zorganizowana systemowo, a nie na zasadzie dobrego pana co to kilka złotych rzuci.


i dlatego filantropią nie może zajmować się państwo, ponieważ tylko prywatne inicjatywy są w stanie zorganizować wydajny system pomocy - jak choćby w USA. Co więcej, namawianie by tylko państwo zajmowało się filantropią na zasadzie odbierania pod przymusem producentom, opłacenia bezdusznych urzędasów i rzuceniu pozostałych ochłapów każdemu, kto się nawinie pod jakieś absurdalne kryterium - to zakamuflowane ludobójstwo.

Jasne że ten system często jest niewydolny, pieniądze często są marnowane, trzeba go usprawniać ale nie można tak po prostu z niego zrezygnować.


nie da się usprawnić systemu, który a priori nie może być wydajny! państwowa poczta działa źle zawsze i wszędzie; państwowa służba zdrowia działa źle zawsze i wszędzie; państwowe szkolnictwo działa źle zawsze i wszędzie; państwowe sądy działają źle zawsze i wszędzie. A ten jeszcze się łudzi, że państwowa filantropia, oparta na przymusowym zaborze mienia, będzie działać dobrze.

A co do tego uwielbienia USA przez JKM- to chyba w tym kraju jest kilkanaście czy też kilkadziesiąt milionów osób nie ubezpieczonych a więc nie mających prawa do opieki medycznej


opieka medyczna to nie jest prawo. opieka medyczna to usługa, którą się kupuje na rynku. USA do tej pory miało najwyższy standard usług medycznych i cały swiat przylatywał do USA by się leczyć. To, że obywatele nie mieli przymusu ubezpieczania się, było akurat zaletą tamtego i tak mocno etatystycznego systemu - po prostu wydawali pieniądze na leczenie wtedy, kiedy potrzebowali. Ich ciało, ich pieniądze - ich ryzyko.
Ustawa Obamy o socjalizacji lecznictwa, to zdemolowanie amerykańskiego rynku usług medycznych, i stworzenie takiej patologii, jaka panuje u nas, w UK czy np. w Kanadzie, której mieszkańcy leczyli się w USA - co tylko świadczy o jakości ich systemu.

Dochodzi do tego że moja znajoma mieszkając w stanach od dobrych kilku lat , pracując legalnie, przylatuje do Polski np. na tydzień po to żeby pójść do dentysty i poleczyć sobie zęby, bo jej się to bardziej opłaca niż by miała się leczyć w stanach. Tam ją po prostu na to nie stać, mimo że ma całkiem dobrze płatną pracę.


to ciekawe, bo mój znajomy twierdzi co innego - ale widocznie można komucha wyciągnąć z dżungli, a nadal dżungla w nim tkwi. Ale nie zapominaj, że USA to nie jest kraj wolnorynkowy, i żeby otworzyć gabinet dentystyczny w niektórych stanach, trzeba uzyskać niezwykle trudną do zdobycia licencję. W państwie liberalnym takich głupot oczywiście nie będzie, i będziesz mógł pójść do dentysty z Ukrainy za pół ceny.

haha, czyli teraz, zalozmy, korwin zostaje prezydentem, a UPR wchodzi do rzadu (mokry sen internetowych debili ktorzy nie ruchaja) - postepuja zgodnie z wlasnym programem, znosza socjal, czyli np. robia calkowita prywatyzacje sluzby zdrowia. jak widzisz taka sytuajce w OBECNYCH warunkach?\


Jak widzę taką sytuację w OBECNYCH warunkach? Zapewne tak, jak widział sytuację w ÓWCZESNYCH warunkach Ronald Reagan, gdy wprowadzał reaganomikę. Zapewne tak, jak widziała sytuację w ÓWCZESNYCH warunkach Margaret Thatcher, gdy wprowadzała swoje reformy (UK była państwem z dyktaturą związków zawodowych, a jednak się udało) - wystawiając podczas expose "Konstytucję wolności" F.A. Hayeka ze słowami "w TO wierzymy!". Zapewne tak, jak widział sytuację w ÓWCZESNYCH warunkach Richard Prebble, premier Nowej Zelandii, który zliberalizował jedno z najbardziej etatystycznych państw w latach 80. Zapewne tak, jak widział sytuację w ÓWCZESNYCH warunkach Mart Laar, premier Estonii w 1991 r., kraju SOCJALISTYCZNYM.
Serio, nie wiem czy dało się bardziej skompromitować, niż Riven w momencie napisania powyższego płaczliwego posta.
Polecam obowiązkową lekturę - Tomasz Cukiernik "Prawicowa koncepcja państwa".


Naprawde myslisz że gdyby wprowadzić program Korwina to bezrobocie nagle spadloby do kilku procent?


w ogole nie byloby bezrobocia. Bezrobocie to wymysł rządowych statystyków, gdyż ten wskaźnik jest potem potrzebny politykom do "walki z bezrobociem".

Jest wiele przesłanek ktore falsyfikują tą tezę.


apodyktycznie prawdziwych zdań prakseologicznych nie da się sfalsyfikować. Próba falsyfikacji twierdzenia "człowiek działa" jest już działaniem, więc nieszczęśnik wpada w samozaprzeczenie - a więc samozaorywa się.

jeśli nawet wszelkie podatki zredukował byś do zera to i tak pod względem ceny produktu z takimi chińczykami nie wygrasz,


a po co masz wygrywać z Chińczykami? Z Chin trzeba importować co się da, a produkcję krajową przestawiać na to, czego Chiny nie są w stanie wyprodukować. Od tego jest wolny rynek i polscy przedsiębiorcy, by dociec co się opłaca i co przynosi największy zysk. A podatki i regulacje im w tym skutecznie przeszkadzają, więc tak czy siak muszą być zminimalizowane. Twoje zdanie jest pozbawione wszelkiego sensu logicznego i ekonomicznego, swoją drogą. By coś zaimportować, trzeba mieć czym zapłacić. By ściągnąć z kogoś podatek - ten ktoś też musi coś wyprodukować, na co jest zbyt na rynku. A ty nadal jesteś na poziomie magicznego rozumienia gospodarki - że państwo tworzy coś z niczego. No bądźmy poważni.

Jednym słowem cofnelibyśmy się do świata znanego z "Ziemi obiecanej".


nie z "Ziemi obiecanej", a z XIX w. USA, czyli najszybciej bogacącego się społeczeństwa na Ziemi. Obecnie te ideały realizuje Hong Kong, i jakoś nie słychać o uciekających z Hong Kongu głodujących chłopach czy pracownikach wyzyskiwanych przez chciwych fabrykantów. :lol:

Cały problem ze zwolennikami upr i podobnych partii polega na tym że wbiliście sobie do głowy jakąś tam koncepcje teoretyczną i usiłujecie do niej dostosować rzeczywistość.


O tym, jak rządzący krajami Europy zwolennicy "trzeciej drogi", "kompromisu" i "solidarności" zaklinają rzeczywistość można było się przekonać obserwując ostatnie wydarzenia w Grecji.
Coś jeszcze chcesz dodać?

Teoria ekonomiczna, na której opierają się zwolennicy wolności gospodarczej, jest NIE DO OBALENIA zarówno na gruncie empirycznym - tu wielki wkład wniósł Milton Friedman; jak i na gruncie czystej logiki (Mises).
Polecam książkę "Liberalizm w tradycji klasycznej" Misesa , tudzież "Kapitalizm i wolność" Friedmana.

Tylko że gospodarka jak i życie ogólnie to dużo bardziej skomplikowane równania.


gospodarka i życie - TO NIE SĄ RÓWNANIA. to właśnie zwolennicy państwowego interwencjonizmu, trzeciej drogi, solidaryzmu itd., oczywiście ci z tytułami naukowymi, wierzą w zbrodniczo fałszywą koncepcję, że ekonomia to równania matematyczne, i można wyliczyć "optymalny" poziom podatków, wydatków, regulacji, poziomu cen, stóp procentowych, itd.
Podczas gdy liberałowie, głównie ze Szkoły Austriackiej, od początku stawiali na indywidualizm metodologiczny - iż to pojedynczy działający człowiek stanowi podstawę analizy ekonomicznej, a nie abstrakcyjne agregaty w równaniach. Stąd oparta na tym aksjomacie ("człowiek działa") teoria ekonomiczna jest zawsze prawdziwa. Po prostu, nie można obalić prawa popytu i podaży, choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, niczym polscy rolnicy którzy się dziwią, ze jak mają duże zbiory, to im mało płacą, i vice versa. :lol:

Co do filantropii jestem jak najbardziej za, tylko że to nie może być jedyny sposob pomocy osobom nieprzystosowanym,wykluczonym, chocby dlatego że muszą istnieć jakieś standarty takiej pomocy, jakies progi.


co ty tak z tymi wykluczonymi, łzawy metalowcu? ludzie nieprzystosowani są nieprzystosowani dlatego, że nie mają motywacji się przystosować, w czym im opiekuńcze państwo zupełnie nie pomaga. Prywatna filantropia jest o tyle lepsza, że nie rozdaje pieniędzy za darmo i byle komu. Polega bardziej na dawaniu wędki, niż ryby. Mit o wykluczonych i nieprzystosowanych natychmiast pryska, gdy nadzieja na darmowy obiad mija bezpowrotnie.

Można sobie wyobrazić że nagle ludzie przestaja byc chojni bo jest krach na gieldzie , kryzys itp., to co wtedy,biedny może zdechnąć z głodu?.


krach i kryzys, to domena państw o przeregulowanej i nadmiernie obciążonej podatkami gospodarce, gdzie państwo zakłóca funkcjonowanie rynków. Niebawem wychodzi na ten temat po polsku sztandarowe dzieło "Wielki kryzys w Ameryce" Rothbarda.
Natomiast NIGDY się nie zdarzyło jeszcze, by w cywilizowanym kraju biedny zdechł z głodu - ponieważ im bogatsze społeczeństwo, tym lepiej zaopatrzone śmietniki, tym hojniej działają choćby kościoły - podstawa prywatnej filantropii. Przestań się mazać.
Bogatsze społeczeństwo lepiej sobie radzi z każdym kryzysem, a tylko społeczeństwo liberalne może się wzbogacić. Wnioski są oczywiste.

Aha i wcale nie jestem zwolennikiem państwa socjalnego, a na pewno nie takiego w typie np. Szwecji, jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku, kompromisu między interesami pracodawców a interesem ogółu społeczeństwa


Interes ogółu społeczeństwa polega na tym, by ludzie mieli jak najłatwiejszy dostęp do jak najszerszej gamy jak najtańszych dóbr o jak najwyższej jakości. Innymi słowy - interes ogółu społeczeństwa polega na tym, że to konsument jest PANEM i WŁADCĄ, a nie jest nim: ani pracownik, ani pracodawca, ani urzędnik, ani polityk.
I już.
Gdy nie ma żadnych barier prawnych i instytucjonalnych, by wejść na rynek; Gdy nie ma żadnych przepisów ograniczających podaż pracy; Gdy nie ma żadnych podatków obciążających pracę; Gdy nie ma żadnych podatków obciążających zysk, zarówno z działalności gosp. jak i z kapitału; TO WÓWCZAS interesy pracodawców i tzw. ogółu społeczeństwa są jak najbardziej zbieżne.
Oczywiście nikt nie może liczyć na jakąkolwiek zapomogę, dotację, subwencję od państwa! Inaczej znowu wraca walka o łup, i interesy antagonizują się.

Stąd jedynie państwo-minimum jest w stanie zapewnić stabilność i 'spokój społeczny'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz