Wpierw należałoby ustalić, jakie zasadnicze założenia miała ideologia Stachniuka. Otóż, przede wszystkim była to afirmacja postępu i rozwoju cywilizacji ludzkiej, potęgowania jej władztwa nad naturą, podporządkowywania coraz to większych obszarów świata ludzkiemu geniuszowi (Rozumowi) i jego wytworom. Był to w 100% humanizm heroiczny. Nie było to coś absolutnie nowego, podobne wątki poruszał Nietzsche, geniusz ludzki sławiony był w Oświeceniu i Renesansie. Jednakże Stachniuk celnie wskazał tu na cywilizację przemysłową-techniczną, jako owoc ludzkiej woli mocy, i jasno dał do zrozumienia, iż to jedyna ścieżka ku wzrostowi potęgi cywilizacji ludzkiej - co nie było oczywiste w pismach wcześniejszych filozofów, zbyt sceptycznie nastawionych chyba do "materializmu" epoki industrialnej.
Bystry czytelnik z pewnością dostrzeże, iż identyczną afirmację ludzkiego geniuszu i cywilizacji przemysłowo-technicznej zawierają powieści i publikacje Ayn Rand. Strony powieści Źródło, a przede wszystkim Atlas Zbuntowany, pełne są patetycznych opisów cudów technicznych i dokonań gospodarczych twórczych jednostek, sławiony jest ich geniusz (racjonalizm), niezłomność woli i trud kreatywnego wysiłku. Jednocześnie potępiane są postawy antyprzemysłowe, antytwórcze, antyrozumowe, antyżyciowe.
Stachniuk tego typu negatywne postawy wobec świata i życia nazwał zbiorczo wspakulturą. Jego diagnoza upadku dziejowego narodów (szczególnie Polski) jest niezwykle trafna, opiera się na analizie dominujących prądów kulturowych i metapolitycznych w danej społeczności, i przełożeniu tego na postawy jednostek wobec życia. Jak nietrudno domyślić się, katolicyzm z całą fasadą intelektualną, narosłą w epoce reformacji, wg Stachniuka był główną przyczyną upadku duchowego Polaków i innych narodów, które wpadły w sita kontrreformacyjnego zelotyzmu. Negacja świata doczesnego, bogactwa, twórczego wysiłku, i skupienie się na kontemplacyjnym błogoistnieniu dla samego istnienia, bez żadnych napięć woli - oto ideał poreformacyjnego katolika, ideał wpajany przez wieki jezuickiego prania mózgów w polskich szkołach, właściwie po dziś dzień.
Uderzająco podobne elementy znajdujemy u Rand. Jej koncepcja "mistyka ducha" w postaci kapłana zinstytucjonalizowanej religii, wpajającego nienawiść do rozumu, świata materialnej rzeczywistości, i pobudek władztwa u człowieka, aspirującego do wyższych poziomów, niż kontemplującego warzywa - przypomina koncepcję wspakultury u Stachniuka nader wyraziście. Jak widać, zarówno Rand jak i Stachniuk w ten sam sposób dostrzegali i odczuwali istnienie ludzkiego geniuszu o nieograniczonym potencjale twórczym, rozumieli iż to cywilizacja przemysłowa jest naturalnym owocem tegoż, a przeciw Człowiekowi stoją siły sprzymierzone pod sztandarem Marności nad Marnościami, a główną z nich jest antyludzka religia.
Rand była bezkompromisowym "apostołem" kapitalizmu - systemu prywatnej własności, prywatnych umów między egoistycznie działającymi jednostkami, kierującymi się racjonalną korzyścią. To właśnie w egoizmie Rand słusznie wskazała najwłaściwszą postawę pobudzającą ludzki wysiłek, jak i podkreślała wagę wolności od wszelkiego przymusu, by wysiłek ten zmaterializował się w postaci wzrostu bogactwa wypracowywujących je dla siebie jednostek. Zauważyć należy, iż jest to wykładnia MORALNA kapitalizmu, nie ma tu słowa o ekonomicznej stronie tego ustroju - ta ostatnia jest aż nazbyt oczywista, a o przewadze własności prywatnej i wolnego rynku napisano liczne dzieła, przy czym dla nas najważniejszy będzie "Socjalizm" Ludwiga von Misesa i tzw. debata kalkulacyjna w gospodarce planowej.
Stachniuk w większości swych dzieł, choć chyba najdobitniej w "Człowieczeństwie i kulturze", słusznie dostrzegł heroiczny splendor XIX-wiecznego kapitalizmu, nieposkromiony wysiłek "kapitanów przemysłu" (randowskich Atlasów), potrafiących w ciągu kilku lat dorobić się fortun, zaczynając od zera, przez przekształcanie natury i tworzenie bogactwa dla konsumpcji mas. Popędem prywatnego przedsiębiorcy, co też celnie zauważył, był jego własny zysk, chęć wzbogacenia się, poszerzenia swojej władzy ekonomicznej. Była to czysta emanacja woli mocy, która w gospodarce kapitalistycznej przejawiała się we wzroście dobrobytu, akumulacji kapitału, kolejnym inwestycjom poszerzającym obszar władztwa nad naturą, powiększeniem wolumenu produkcji, dalszym wzrostem dobrobytu, itd. Stachniuka apoteoza heroicznego kapitalizmu wydaje się być bezkrytyczna, często przyrównywał obraz prywatnego przedsiębiorcy zachwyconego swoją nową fabryką, jako tożsamy z małym chłopcem zachwyconym nową zabawką - to samo uczucie fascynacji życiem i światem gdzie idea wielkości materializuje się w postaci wielkiego wytworu ludzkiej techniki. Te opisy przeżyć wewnętrznych znajdujemy również raz po raz w powieściach Rand. Ale... Stachniuk zestawiał również jako tożsame, przeżycia przedsiębiorcy i... przodownika pracy w państwie komunistycznym! Tutaj właśnie podobieństwa między nim a Rand się gwałtownie kończą.
Po pierwsze, to Stachniuk popełnia znaczne nadużycie, uzurpując sobie znajomość przeżyć wewnętrznych komunistycznego stachanowca, mającego być rzekomo zachwyconym wielkimi budowami socjalizmu. A już na pewno nie ma żadnych dowodów, iż jest to ten sam zachwyt, ta sama egzaltacja, którą odczuwa wolny przedsiębiorczy człowiek w wolnym społeczeństwie, realizujący SWÓJ plan i SWÓJ cel. Komunistyczny niewolnik nie pracuje dla siebie, jest trybem w kolektywnej machinie, i może czuć zachwyt co najwyżej z powodu kolejnej cegiełki wmurowanej w gmach "chwały wielkiego narodu sowieckiego". Uczucia przedsiębiorcy i komunisty są zgoła odmienne, mają inne źródło i inny wymiar. Egoizm jednostki, duma z jej własnych unikalnych dokonań - to coś zupełnie innego, niż altruistyczne poczucie służby suwerenowi, jako jeden z milionów takich samych biorobotów, którym nawet nie pozwala się myśleć inaczej, niż rozkazuje władza.
Stachniuk pod tym względem był niepoprawnym idealistą, i niestety był to jego gigantyczny błąd, skazujący większość jego dorobku na pominięcie. Wydaje się, że w swych zachwytach nad społeczeństwem planowym, gdzie prywatny zysk kapitalisty jest zastąpiony egzaltacją z wykonywania kolejnych pięciolatek na potrzeby władzy ludowej, a nie rynku - myśliciel ten odchodzi od rozumu i racjonalnego osądu, cechującego inne wątki jego przemyśleń. W jego dziełach nie ma wzmianki o problemie kalkulacyjnym w społeczeństwie planowym, a który to podniósł wybitny ekonomista Ludwig von Mises w 1920 r., rozpoczynając tzw. debatę kalkulacyjną. Otóż w systemie, gdzie nie istnieje własność prywatna i rynek czynników produkcji, nie ma możliwości ustalenia się cen - a więc planista, menadżer, zarządca danego czynnika - nie są w stanie racjonalnie gospodarować zasobami. Nie wiedzą, ile wyprodukować butów, ile maszyn do szycia, ile ciągników, ile butelek octu, itd. Mises udowodnił całkowitą nieefektywność planizmu w oparciu o prostą dedukcję z praw ekonomicznych popytu i podaży. Wg Stachniuka, w heroicznym społeczeństwie przyszłości w ogóle nie będzie prawa popytu i podaży, a więc to fundamentalne prawo ekonomiczne zostanie w jakiś magiczny sposób ZAWIESZONE! Jest to tak absurdalna teza, że zrównuje Stachniuka z całą czeredą szamanów ekonomicznych, postulujących ustalanie cen odgórnie przez władzę. To, co Stachniuk potem wypisuje np. w "Heroicznej wspólnocie narodu", już zupełnie nie trzyma się kupy, gdy snuje wizje "milionów maszyn na polskich drogach". Ten trzeźwo piszący o potrzebie wyższej akumulacji kapitału człowiek o wykształceniu ekonomicznym, nagle wyskakuje z utopijną wizją dobrobytu, który miałby się wziąć tak naprawdę nie wiadomo skąd. KTO niby zbuduje te miliony maszyn? KTO ustali ILE tych maszyn powinno być? Z CZEGO zbudowanych? GDZIE? W ZAMIAN za CO? To są podstawowe pytania ekonomiczne, na które jest odpowiedź, jeśli istnieje wolny rynek i kapitalistyczna struktura produkcji. Wówczas konsumenci i kapitaliści decydują, jak będzie wyglądał rynek samochodowy w kraju. Ale w wizji Stachniuka nie ma miejsca na rynek, na suwerenne decyzje konsumentów. Wszystko ma zależeć od widzimisię władzy ludowej, wypełniającej altruistycznie (a jak!) heroiczny ideał wspólnoty tworzącej. Co z tego, że bez rynku nie ma cen, a więc racjonalna kalkulacja jest niemożliwa. Heroiczna wspólnota to załatwi, przez marsze trójkami ulicami miasta i poranną gimnastykę na wielkich placach kolektywnej integracji. Jak ludzie będą za dużo konsumować, to się im odbierze, i zdobyty w ten sposób kapitał wrzuci w przemysł ciężki, bo przecież władza wie lepiej, w co inwestować, niż jakiś wspakulturowy aptekarz czy sklepikarz.
Mógłbym tak bez końca wymieniać absurdy w utopijnych wizjach Stachniuka, które nijak się mają do jego całkowicie racjonalnej analizy upadku dziejowego Polski i ekonomicznej stagnacji, wywołanej brakiem akumulacji kapitału - wywołanej przecież brakiem przedsiębiorczości, a tę skutecznie hamował najpierw feudalny system ucisku chłopów i mieszczan (co przecież Stachniuk błyskotliwie zauważa), a potem zaborcy - zwłaszcza w Galicji ucisk podatkowy był najwyższy, przez co też bieda najgorsza; natomiast wolność polityczna skutkowała tylko coraz większym rozbuchaniem socjalu i interwencji państwa, co nie miało miejsca nawet w Prusach, właściwie najbardziej liberalnym gospodarczo zaborze. Potem, w II RP, ustrój gospodarczy charakteryzował się najwyższą stopą podatku dochodowego w Europie, więc nic dziwnego, że praktycznie przedkapitalistyczna gospodarka polska rozwijała się bardzo wolno bez żadnej akumulacji kapitału, a powojenna polityka protekcjonizmu na całym świecie skutecznie odcinała Polskę od światowych rynków zbytu. Mimo to Stachniuk wychwala protekcjonizm i autarkię gospodarczą, jako remedium na "kryzys światowego kapitalizmu". Pytam: jakiego kapitalizmu??? Widocznie dzieła tak wybitnych ekonomistów, jak Mises czy Hayek, to dla Stachniuka były jedynie wytwory "burżuazyjnej myśli ekonomicznej", niezasługujące na uwagę w przededniu wielkiej antywspakulturowej rewolucji proletariatu. Kompletna ignorancja, co do zasad ekonomii, przeświadczenie iż wysiłkiem woli i egzaltacją można zawiesić ich działanie - przypomina to urojenia niemieckiej szkoły historycznej, które tak celnie krytykowali Austriacy: Menger, Bohm-Bawerk i von Mises. Stachniuk tutaj w swym antyracjonalnym zacietrzewieniu spokojnie mógłby stać obok Hitlera w ataku na prawa ekonomiczne.
Zasadniczo temat Stachniuka i kapitalizmu wyczerpałem. Cele mamy tożsame, jego wybór środków jest zupełnie nielogiczny i całkowicie uniemożliwia ich realizację - a więc powstanie heroicznego i twórczego społeczeństwa, zahartowanego w bojach z naturą o władzę absolutną na Ziemi. Jak wykazała Rand, tylko wolne społeczeństwo racjonalnych twórców jest w stanie tego dokonać, a system ekonomiczny tego społeczeństwa, to nie-ma-przeproś kapitalizm. Nie dokona tego klika nawiedzonych planistów, rozkazująca masami jak pionkami na szachownicy.
Bibliografia:
- Jan Stachniuk Człowieczeństwo i kultura, Wyd. Toporzeł
- Jan Stachniuk Dzieje bez dziejów
- Jan Stachniuk Heroiczna wspólnota narodu
- Ayn Rand Atlas Zbuntowany, Wyd. Zysk i s-ka
- Ludwig von Mises Socjalizm
- Ludwig von Mises Ludzkie Działanie, Wyd. Instytut Misesa
U Rand zawsze nurtował mnie pewien problem, mianowicie:
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mamy humanizm heroiczny, z drugiej: prymat racjonalności. Czy w Randowskim systemie istnieje możliwość, by czynnik irracjonalny determinował w jakikolwiek sposób humanizm heroiczny? A jeśli tak, czy zmieniłoby to jego ocenę moralną?
nie ma miejsca na irracjonalizm, a jeśli faktycznie ktoś dokonał czegoś z pobudek mistycznych, to wg Rand jest to niemoralne.
OdpowiedzUsuń