Poniższy tekst napisałem kiedyś na forum sympatyków Korwin-Mikkego.
KONCEPCJE ORGANIZACJI RESORTÓW SIŁOWYCH W PAŃSTWIE-MINIMUM
Pragnę przybliżyć moją własną, autorską koncepcję - czyli opłacanie policji, sądów i obrony terytorialnej przez bon policyjny. Zakłada ona PRYWATYZACJĘ i DEMONOPOLIZACJĘ policji i sądów, i zastąpienie ich przez prywatne agencje ochrony i arbitrażu, firmy ubezpieczeniowe. Opłacane byłyby właśnie poprzez bon policyjny z podatku pogłównego. Klient-podatnik za stawkę swojego podatku pogłównego dostawałby bon, uprawniający go do wykupienia podstawowej usługi bezpieczeństwa w dowolnie wybranej firmie ubezpieczeniowej czy agencji ochrony. Zmuszałoby to te agencje do walki o klienta i w ramach konkurencji ciągłe zwiększanie jakości usług. Dzięki temu eliminowana byłaby główna bolączka państwowej, monopolistycznej policji i sądów - brak kalkulacji ekonomicznej kosztów, a więc niemożność dostosowania podaży do popytu na usługi bezpieczeństwa. Firmy, nie potrafiące dobrze łapać przestępców, chronić mienia i osób, czy też sądy wydające niesprawiedliwe w opinii społeczeństwa (konsumentów) wyroki - traciłyby klientów i upadały jak firmy na rynku. Podatek nie byłby przymusowy - tutaj argumenty objektywistów są wystarczająco przekonujące. Kto płaci - dostaje bon. Nikogo jednak nie można zmusić do nabywania go.
Osobiście uważam moją koncepcję za najlepszą jeśli chodzi o państwo-minimum, do którego przecież dąży nasze ukochane UPR. :)
Byłby to też dobry wstęp do pełnego anarchokapitalizmu, ale już nie chcę się na ten temat rozwodzić.
Co do ustalania stawki podatku pogłównego, to właśnie tylko w mojej koncepcji byłoby to możliwe na zasadach ekonomicznych - ponieważ rynkowa konkurencja agencji policyjnych sprawiałaby, iż pojawiłyby się konkretne ceny rynkowe tych usług. Jeśli mamy państwową policję i sądy - to nie ma CENY rynkowej, jaką płaci konsument za bezpieczeństwo - policja jest finansowana całkowicie arbitralnie, politycznie, bez rachunku ekonomicznego - więc z roku na rok działa coraz gorzej i gorzej, w dodatku jako monopolista, nie jest zagrożona przez konkurencję.
Do ustalania tej stawki musiałby być powołany sejm, i myślę, że wystarczyłby na poziomie województwa sejmik, bez centralnego sejmu. Tam radni by deliberowali nad wysokością tegoż podatku na opłacenie średniego poziomu cen usług policyjnych, i tyle. Mało to libertariańsko-austriackie, ale cóż zrobić :> Tak to się odbywało przez wieki wieków, amen.
Co do finansowania armii, to musiałby to robić organ ogólnokrajowy, więc sensowna jest w tej materii tylko monarchia lub wojskowa dyktatura-federacja województw.
W mojej koncepcji, lajtowej, robiliby to marszałkowie sejmików województw (najlepiej w ogóle ich nazwać od razu wojewodami: Harjanaz!) na regularnym zjeździe w stolicy. Tam ustalaliby budżet armii z części pogłównego podatku z każdego z województw. Najlepiej, gdyby podatek na armię po prostu płaciły agencje policyjne. Armia zresztą byłaby ostatecznym arbitrem siłowym w przypadku jakichś konfliktów między agencjami. Harjanaz na zjeździe wybieraliby również Głównego Naczelnika Armii - HARJATUGONA!!!
czwartek, 25 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-o chyba w takim systemie szybko granice między agencją ochrony, a ubezpieczycielem, co chyba nie było wspomniane
OdpowiedzUsuń2-o Prywatne sądy w państwie minimum?
“sądy wydające niesprawiedliwe w opinii społeczeństwa (konsumentów) wyroki – traciłyby klientów i upadały jak firmy na rynku.”
A kto wybiera sąd? Oskarżony czy oskarżyciel? Bo pewnie każdy z nich wolałby od sądu sprawiedliwego sąd stający często po stronie samotnych ojców/osób starszych/oskarżonych/gejów czyli generalnie ich stronie.
Akurat kwestię prywatnych sądów to już Rothbard doskonale przedstawił w "Manifeście libertariańskim", tam odsyłam.
OdpowiedzUsuń