środa, 25 stycznia 2012

Wywiad z libertarianinem, cz. 4

Część IV - Wyprawa w libertariańską przeszłość

ANDREW: Organizacje Rządo-Podobne (ORP) w Pana przyszłym libertariańskim społeczeństwie będą kontynuacją ORP, które istnieją dziś - zasadniczo wielkich korporacji i osób o dużych majątkach. A te dzisiejsze ORP stanowią kontynuację ORPów, które istniały w przeszłości.

PSEUDONIM KAIN: To prawda - ORP mają długą i chwalebną historię.

A: W dzisiejszym społeczeństwie, jak i w przeszłości, zarówno ORPy jak i regularne rządy mają pewne legalne prawa.

PK: Fakt. Ale w przypadku rządów te "prawa" są zupełnie nielegalne, natomiast w przypadku ORP są w pełni legalne. Dlatego działam moralnie, gdy ukrywam moje aktywa przed rządem amerykańskim.

A: Jak doszło do tego, że ORP podzieliły się na dwa rodzaje - na te dobre, nierządowe - i na złe, rządowe?

PK: Libertarianin Robert Nozick napisał: "Cokolwiek pojawia się w wyniku sprawiedliwego toku w sprawiedliwych etapach, samo jest sprawiedliwe." Kiedy pojawiły się pierwsze prawa, nierządowe ORP zdobyły je legalnie. Od tamtej pory, były przekazywane na ich potomków i wymienianie pomiędzy sobą. Wszystkie te transakcje były dobrowolne. Z drugiej strony, rządy przejęły swoje prawa niesprawiedliwie, i od tamtej pory nic nie może przekształcić je w prawa sprawiedliwe.

A: Może powinien Pan nam opowiedzieć całą historię.

PK: Przygotujcie się więc na bycie zaskoczonymi - źródła głównego nurtu okaleczyły historię do stopnia nierozpoznawalności.

Dawno temu, wszyscy żyli w stanie wolności. Następnie, w każdym społeczeństwie, które nie było prymitywne, kilku ludzi osiągnęło status elity. Zawdzięczając to wyjątkowym zdobyczom bogactwa, mądrości lub dzielności... tych kilku ludzi posiadło "naturalny autorytet", i ich opinie i sądy cieszyły się szerokim uznaniem. Co więcej, w wyniku selektywnego rozpłodu i zawierania małżeństw, praw cywilnego i genetycznego dziedziczenia, pozycje naturalnego autorytetu przechodziły na kolejne pokolenia szlachetnych rodzin.

... To właśnie ci liderzy z naturalnych elit, którzy zazwyczaj piastowali pozycję sędziów i rozjemców, najczęściej za darmo, z poczucia obowiązku jaki nakładała pozycja autorytetu, czy nawet z zasadniczej troski o sprawiedliwość w społeczności, byli w stanie prywatnie wytworzyć takie "publiczne" dobro.


A: A więc pierwszymi ORP ochrony byli szlachcice, którzy zdobyli swą władzę ponieważ inni ludzie uznali ich szczególne cechy przywódcze. Ci szlachetni byli właściwie niczym małe rządy, tylko że lepsze, ponieważ nie stosowali przymusu i szanowali prawa naturalne.

PK: W rzeczy samej. Wielki filozof John Locke doskonale to rozumiał. Jakiś palant żyjący w czasach Locke'a powiedział, że rządy mają więcej autorytetu, niż ORP... ponieważ rządy prowadzą czasem ludzi do boju. Locke odparł,

Właściciel plantacji w Indiach Zachodnich ma więcej [niż trzy setki niewolników na swej posesji], i mógłby, gdyby zechciał... zmusztrować ich i powieść przeciwko Indianom, domagając się reparacji za każdą krzywdę, jaką odniósł, i to wszystko [nie będąc wcale] Monarchą...

Innymi słowy, ORP tacy jak plantatorzy w Indiach Zachodnich, mieli takie same prawa jak rządy, jeśli chodzi o prowadzenie wojny.

A: Po raz pierwszy w swej opowieści Pan wspomniał rządy vis-a-vis nie-rządowe ORP ochrony. W jaki sposób rządy pojawiają się w tej historii?

PK: W dużych miastach istnieje wiele różnych, niezależnych ORP ochrony, działających w zupełnej harmonii. By zaistniał rząd, musi pojawić się sytuacja, by któryś z tych sędziów, arbitrów lub agencji ochrony zdołał obwołać się monopolistą. Jak jest to możliwe? Dlaczego inne ORP ochrony miałyby pozwolić jednej organizacji uzyskać monopol i przejąć ich prawomocne funkcje?

Oczywistym jest, iż jedyny sposób by to osiągnąć to taki, gdzie jedna z ORP ochrony obiecuje, że będzie bardziej bezstronnym sędzią w sporach dotyczących swej własnej rasy, plemienia lub klanu. Widzi pan, w stanie natury ORP ochrony traktowałaby wszystkich swych klientów sprawiedliwie, wg jednakiego standardu. Rządy pojawiają się wówczas, gdy jedna ORP ochrony przysięga wdrażać prawo w taki sposób, który traktuje korzystniej jej własną rasą lub plemię - ten nieetyczny postępek pozwala takiej ORP przejąć władzę nad jej rywalami. W momencie, gdy rasizm nie jest już wystarczający, następnym krokiem dla nieuczciwej ORP jest odwołanie się do powszechnego... poczucia zawiści i egalitaryzmu, t.j. do konfliktu klasowego (niedotykalni lub niewolnicy kontra panowie, robotnicy kontra kapitaliści, biedni kontra bogaci, itp.).

A: Szlachcice i panowie mieli posłuch ponieważ ich chłopi i niewolnicy uznawali, że jedni ludzie są lepsi od innych - ale wówczas pojawiło się kilka ORP i zaczęło wszystko psuć poprzez odwoływanie się do rasizmu i zawiści. Te "bandyckie ORP" stanowią zaczątek rządów.

PK: Otóż to. A teraz opowiem panu historię terytorialnych ORP. Ta część opowieści jest jeszcze ważniejsza - widzi pan, libertarianizm... jest systematycznym kodeksem praw, wyprowadzonych z pomocą logicznej dedukcji z pojedynczej zasady, której obowiązywanie... nie da się obalić bez popadnięcia w... sprzeczności... Ten aksjomat to stara zasada pierwotnego zawłaszczenia.

A cóż takiego znaczy "pierwotne zawłaszczenie"? To znaczy, że znajduje pan coś, czego nie posiada nikt inny i bierze je na własność. Kiedykolwiek pan wdraża w ten sposób swoje prawo do własności, jedni odnoszą korzyść - ale nikt na tym nie traci.

A: Doprawdy?

PK: No, z pewnością odnosi korzyść pan. Jednocześnie, pana działanie nie powoduje straty u nikogo innego... Inni też mieli prawo do zawłaszczenia tych zasobów, o ile były dla nich wartościowe. Ale nie zrobili tego... W rzeczy samej, niezawłaszczenie ich oznacza, że nie stanowiły dla nich zasobów wartościowych. Wobec tego, nie można uznać, że odnieśli jakąkolwiek utratę użyteczności w wyniku pańskiego zawłaszczenia.

A: Popatrzmy, czy dobrze zrozumiałem. Załóżmy, że znajduję jedyną na pustyni oazę i zawłaszczam jako własną. Załóżmy, że jacyś uciekinierzy przechodzą przez pustynię i chcą zaspokoić pragnienie w mojej oazie. Czy wolno mi zagrozić im otwarciem ognia, jeśli się zbliżą, chyba że zostaną moimi niewolnikami w praktycznym sensie - z poszanowaniem ich praw, rzecz jasna?

PK: Oczywiście - to pana oaza.

A: Czy mógłby Pan podać mi jakieś realne historyczne przykłady tego, jak ORP sprawiedliwie weszły w posiadanie swych praw?

PK: Angielscy osadnicy w Ameryce Północnej... zademonstrowali jak... własność prywatna pojawiła się w wyniku pierwotnego zawłaszczenia... wcześniej nieużywanej ziemi (puszczy i nieużytków)

A: Ameryka Północna była niezamieszkała kiedy Anglicy osiedlili się tam?

PK: Przeciwnicy libertarianizmu uwielbiają pytania typu "A co z Indianami?". Podnieca ich myśl, iż libertarianie będą zmuszeni bronić praw własności pozbawionych ziemi tubylców, czego większość libertarian by raczej nie chciała robić. To, z czego przeciwnicy nie zdają sobie sprawy, to to, że John Locke rozwiązał ten problem 300 lat temu. Wyjaśnił, iż

zysk, jaki Ludzkość otrzymuje z [akra ziemi w Anglii], jest wart 5 [funtów], [podczas gdy zysk z akra ziemi w Ameryce] prawdopodobnie nie przekracza pensa, gdybyśmy mogli obliczyć w pieniądzu to, co Indianin wypracowałby i sprzedał tutaj; co najwyżej 1/1000. Tego praca, która owocuje wyższą wartością z ziemi, bez której ta ostatnia byłaby ledwo warta...

A: Momencik. Czy Locke chciał zasugerować, że skoro Indianie nie znali wydajnego rolnictwa, nie posiadali tak naprawdę ziemi?

PK: Tak właśnie. By prawidłowo wejść w posiadanie ziemi, należy wykonać realną, gospodarną pracę na niej, natomiast Indianie nie zrobili tego ponieważ byli zbyt prymitywni. Tak też Locke udowodnił, że Indianie nie posiadali ziemi. To oznaczało, że osadnicy mogli traktować ziemię tak, jakby była nieużywana.

A: Czy jest Pan pewien, że właśnie to Locke miał na myśli? Locke zasłynął w końcu z tego, że bronił wolności i praw naturalnych.

PK: Dlaczego to pana zaskakuje? W tym przykładzie, Locke bronił wolności osadników do zajmowania nieużywanej ziemi, i ich naturalnego prawa do zatrzymania tej ziemi po zagospodarowaniu jej. I tak, jestem absolutnie pewien, że to Locke miał na myśli - proszę przeczytać jego drugi Traktat o Rządzie.

A: Czy pierwotne terytorialne ORPy w Europie były również ORPami ochrony?

PK: Cóż, można się wzbogacić przez zagospodarowywanie nieużywanej ziemi, i ORP ochrony to byli zazwyczaj bogaci szlachcice z długą historią wyjątkowych osiągnięć, dalekowzroczności i przykładnego osobistego postępowania. Tak więc obie te funkcje często zachodziły na siebie.

A: Czy to nie było tak, że duża część ludzi w Europie dostała ziemię po prostu dlatego, że ich król bądź królowa lubili ich i darowali im ziemię?

PK: Cóż, musi pan pamiętać, że król czy królowa, będąc rządem, nie posiadali ziemi legalnie. Ziemię mogą zająć legalnie tylko osoby bądź spółki, i w związku z tym wszelka "własność publiczna" jest... skutkiem jakiejś formy wywłaszczenia.

A: A więc jeśli dałoby się udowodnić, że część majątku jakiejś organizacji pochodzi z nadania królewskiego, taki majątek byłby nielegalny? Czy dałby Pan radę usprawiedliwić swoje roszczenie na bazie tego, iż ten majątek jest w istocie bezpański, o ile nikt nie mógłby Pana powstrzymać?

PK: Interesujące pytanie... Ale widzi pan, czasami trzeba zaakceptować, że niegodziwości miały miejsce dawno temu, i będzie zbyt zagmatwane naprawienie ich teraz. Czasem trzeba pozwolić, by zaszłości były zaszłościami.

A: A więc rządy powstałe dawno temu mogą posiadać prawa, które musimy respektować, ponieważ byłoby zbyt zagmatwane naprawienie niesprawiedliwości?

PK: Nie. Niesprawiedliwość uczyniona ORP poprzez zmuszenie ich do zaakceptowania wymyślonych przepisów ("regulacji") i do płacenia podatków nigdy nie może być zapomniana. Z każdym dniem rządowej uzurpacji praw, ten dług wobec ORP rośnie. Głos tego długu krzyczy od lat, by zostać uznanym - i zostanie uznany.

A: Nie jestem pewien, dlaczego chcę Pana o to zapytać - właściwie dlaczego wybrał pan pseudonim "Kain"?

PK: Fakt, że musiał pan zadać to pytanie pokazuje, jak zwodnicza jest konwencjonalna charakterystyka postaci Kaina jako bezmyślnego psychopaty. Taki pogląd to karykatura, szerzona przez religijnych intelektualistów, wiernopoddańczych wobec współczesnych rządów demokratycznych. Bardziej przemyślana ocena Kaina prowadzi do wniosku, iż był on, w rzeczy samej, bohaterem.

A: Chciałby Pan wyjaśnić nam to bliżej?

PK: W przypowieści o Kainie i Ablu, Kain jest rolnikiem, a Abel nomadzkim pasterzem. Kain wobec tego reprezentuje cywilizację i postęp gospodarczy, natomiast Abel - bardziej prymitywny i przesądny rodzaj społeczeństwa.

Kain i Abel idą złożyć ofiary Bogu. Wg źródeł pozabiblijnych, Kain wpada na pomysł uczynienia procesu składania ofiary bardziej wydajnym - zamiast składać produktywne płody rolne, pali ciernie i krowie łajno. Powstałe w wyniku palenia płomienie i dym są równie widowiskowe, natomiast Kain zaoszczędza użyteczne zasoby. Każdy na tym zyskuje.

Abel wpada w złość i mówi, że Bogu się to nie spodoba. To oczywiście była zawoalowana groźba pójścia na skargę do ich ojca, Adama (rządu), i wpędzenia Kaina w kłopoty. Gdyby Kain ją zignorował, jego dobra zostałyby wkrótce skonfiskowane na ofiarę przez władzę rządową, t.j. pod przymusem. Kain był zmuszony działać w celu obrony swej własności.

A: Czyli widzi Pan w Kainie pierwszego zdeterminowanego obrońcę własności prywatnej?

PK: Jak również i pierwszego autora koncepcji użyteczności Pareto. Ale jego prawość kosztowała go wiele - miast uznać, że Kain działał sprawiedliwie, jego rodzina wypędziła go, zniszczyła mu reputację, i zmusiła do życia w roli handlarza, przemieszczającego się z miejsca na miejsce.

Być może rozumie pan teraz, dlaczego jestem dumny z pseudonimu "Kain".

___
W części V wywiadu, Pseudonim Kain twierdzi, iż libertarianie, którzy preferują rząd minimalny, tkwią w ułudzie. PK następnie wyjaśnia, jak wrodzone wady rządu zmuszają ludzi honoru do podejmowania czasem trudnych decyzji.

1 komentarz:

  1. Ciekawe, podobają mi się idee wolnorynkowe...ale właśnie ten jeden temat, zawsze mi przeszkadzał i nadal uważam za kurewstwo. Wolni ludzie na swojej ziemi, nie uznający papierków i pieczątek, zostali zniszczeni i upodleni przez tych którzy papierki i pieczątki uznawali (mimo iż jest to czysto umowna forma poszczególnych grup ludzi, cywilizacji) Nie popieram takiej agresji...czy to krzyżaków na niewiernych, czy białych na czerwonych, nawet jeśli efektem podboju będą wieżowce. Temat jest ciekawy i trudny. W naszych obecnych warunkach wolność gospodarcza jest czymś koniecznym, ale historycznie, wprowadzanie przewrotów moralne nie było...no ale przeważnie nie są.

    OdpowiedzUsuń