piątek, 2 października 2015
środa, 11 lutego 2015
Mowa końcowa Kelthuza
W zeszłym miesiącu w Paryżu zostało zamordowanych 12 pracowników satyrycznego czasopisma Charlie Hebdo, ponieważ wg zamachowców satyra była nieśmieszna i urażała ich uczucia religijne. To wg nich dało im prawo wymierzenia kary śmierci ludziom, którzy korzystali z elementarnej swobody, jaką jest wolność słowa i ekspresji artystycznej.
Jestem artystą, indywidualistą, wolnościowcem. Najbardziej cenię wolność, w tym wolność tworzenia bez strachu o bycie z tego powodu prześladowanym ze strony władzy. Byłem absolutnie przekonany, że tę wolność gwarantuje mi art. 73 najwyższego aktu prawnego Rzeczypospolitej. W związku z tym sądziłem, że jako twórca mogę stosować takie zabiegi formalne, stylistyczne i eksperymentować ze środkami wyrazu w taki sposób, jaki uznam za stosowny w danej konwencji – bez potrzeby tłumaczenia się z tego przed organami władzy. W utworach literackich wypowiada się podmiot liryczny - wie to każdy absolwent liceum, który zdał maturę, a podmiot liryczny nie jest tożsamy z prywatną osobą autora i nie reprezentuje jego stanowiska. Ja, jako osoba prywatna, nie posługuję się na co dzień takim językiem, jaki zastosowałem w inkryminowanych utworach, nie stosuję go również publicznie poza tymi nagraniami. Nie znieważam nikogo z uwagi na jego rasę czy pochodzenie, wręcz przeciwnie – osobiście potępiam takie praktyki, samemu będąc częstym celem antysemickich wyzwisk. Dla mnie istnieje ścisła rozdzielność między treściami utworów literackich, słowno-muzycznych czy filmowych, a osobą twórcy, autora czy wydawcy. Moja twórczość nie ma na celu urazić kogokolwiek, i też nie natknąłem się do tej pory na kogokolwiek, kto czułby się urażony i znieważony, wiedząc, że kontekst tej twórczości ma charakter satyryczny i prześmiewczy, sprowadzający otaczającą rzeczywistość do absurdu, a nie piętnujący. Wierząc zarówno w wolność słowa, jak i wolność wyboru, uważam, że każdy ma prawo zarówno do tworzenia i publikowania wszelkiej treści, jak i krytykowania jej publicznie, natomiast próby penalizacji obu przejawów swobód człowieka jawią się mi jako praktyki cenzorskie i totalitarne.
Jestem artystą, indywidualistą, wolnościowcem. Najbardziej cenię wolność, w tym wolność tworzenia bez strachu o bycie z tego powodu prześladowanym ze strony władzy. Byłem absolutnie przekonany, że tę wolność gwarantuje mi art. 73 najwyższego aktu prawnego Rzeczypospolitej. W związku z tym sądziłem, że jako twórca mogę stosować takie zabiegi formalne, stylistyczne i eksperymentować ze środkami wyrazu w taki sposób, jaki uznam za stosowny w danej konwencji – bez potrzeby tłumaczenia się z tego przed organami władzy. W utworach literackich wypowiada się podmiot liryczny - wie to każdy absolwent liceum, który zdał maturę, a podmiot liryczny nie jest tożsamy z prywatną osobą autora i nie reprezentuje jego stanowiska. Ja, jako osoba prywatna, nie posługuję się na co dzień takim językiem, jaki zastosowałem w inkryminowanych utworach, nie stosuję go również publicznie poza tymi nagraniami. Nie znieważam nikogo z uwagi na jego rasę czy pochodzenie, wręcz przeciwnie – osobiście potępiam takie praktyki, samemu będąc częstym celem antysemickich wyzwisk. Dla mnie istnieje ścisła rozdzielność między treściami utworów literackich, słowno-muzycznych czy filmowych, a osobą twórcy, autora czy wydawcy. Moja twórczość nie ma na celu urazić kogokolwiek, i też nie natknąłem się do tej pory na kogokolwiek, kto czułby się urażony i znieważony, wiedząc, że kontekst tej twórczości ma charakter satyryczny i prześmiewczy, sprowadzający otaczającą rzeczywistość do absurdu, a nie piętnujący. Wierząc zarówno w wolność słowa, jak i wolność wyboru, uważam, że każdy ma prawo zarówno do tworzenia i publikowania wszelkiej treści, jak i krytykowania jej publicznie, natomiast próby penalizacji obu przejawów swobód człowieka jawią się mi jako praktyki cenzorskie i totalitarne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)